Za nami intensywny i trudny rok. Pandemia utrudniła rozwój branży trychologicznej, ale też pokazała nam, że człowiek jest w stanie dostosować się do nowej rzeczywistości i znaleźć rozwiązania, aby poradzić sobie w każdych warunkach.
O nowe plany i wyzwania w 2021 roku zapytaliśmy Panią Ilonę Gryczka, aktywną zawodowo trycholożkę, szkoleniowca i producenta własnej marki kosmetycznej ZileoMed i od niedawna pacjentkę szpitala onkologicznego.
T: Jak rozpoczęła się Pani przygoda z trychologią?
To było bardzo spontaniczne podejście zająć się trychologią. Natomiast włosy to była moja pasja od dzieciństwa. Odkąd pamiętam interesowałam się kosmetyką i fryzjerstwem. W 2013 r. postanowiłam otworzyć swoją pierwszą działalność kosmetyczno-fryzjerską z dofinansowania z UP. Za pieniądze z UP wynajęłam lokal, wyremontowałam i stworzyłam swój pierwszy RAJ.
T: Zdecydowała się Pani na prowadzenie aż trzech gabinetów i to w trzech różnych miastach. Jak udaje się Pani pogodzić życie w rozjazdach z życiem rodzinnym?
Gabinety nie powstały w jednym czasie. Z racji zamieszkania w Szczecinie pierwszy gabinet został założony w 2013 r na Bezrzeczu. W 2015 r. postanowiłam zmienić lokal ze względów finansowych na mniejszy i tańszy. Za drogie było utrzymanie. Czynsz wynosił 2800 plus opłaty, a to było w tamtym czasie zbyt dużo.
W mniejszym gabinecie na “prawobrzeżu” zajmowałam się już głównie trychologią.
W ciągu trzech miesięcy znów zmieniłam gabinet. Przeniosłam się na “lewobrzeże”. Było tam już tak po mojemu. Rewelacyjnie. Gabinet stworzyłam tak jak sobie wymarzyłam. Miałam wizję co gdzie ma się znajdować. W ciągu 4 lat wynajmu pracowałam sama, dopiero po jakimś czasie zatrudniłam pracownika. Klientów mieliśmy mnóstwo. Czasami nie wyrabiałyśmy z przyjęciami. Przyjęłam do pracy 2 dziewczyny, które wyszkoliłam i pilnowałam każdego kroku, dopóki nie czułam, że mogę przekazać klientów w dobre ręce. Postanowiłam, że przez rok konsultacje trychologiczne będę wykonywać ja, a zabiegi mój zespół.
W związku z dobrym rozwinięciem i dużą ilością klientów postanowiłam dokończyć studia. Zdecydowałam się na studia magisterskie w Poznaniu. Po tylu latach mogłam sobie na to pozwolić. W między czasie wpadł temat i pomysł, żeby wziąć kredyt mieszkaniowy. Postanowiłam, że zamieszkamy blisko moich rodziców. Decyzję podjęłam w ciągu chwili. Zakupiłam mieszkanie, które wyremontowaliśmy z mężem. Po drodze były różne przeszkody, ale się udało.
Pomyślałam, że jak w Szczecinie tak się dobrze kręci i działamy z polecenia to otworzę gabinet w nowym miejscu, tu gdzie mieszkam, czyli w Markach. I tak od 3 lat prowadzę Klinikę Włosa w Markach. Rozkręcamy się. Mamy już sporo klientów. Oczywiście w pandemii było średnio, ale nie narzekamy. Specjalizujemy się głownie w trychologii.
W tym samym czasie, kiedy otworzyłam gabinet w Markach, pojawiła się okazja współpracy również w Ostrowie Wlkp. Skorzystam z niej i tak powstał kolejny gabinet. Wszystko to było bardzo pracochłonne i wymagało dużego nakładu finansowego.
Przez okres 1,5 roku dojeżdżam co drugi tydzień na uczelnię do Poznania, a w resztę weekendów na konsultacje trychologiczne do Szczecina i Ostrowa Wlkp. Osoby współpracujące umawiały mi klientów co 45 min w jednym mieście, a na drugi dzień w kolejnym. Na szczęście już tak nie jeżdżę często.
Natomiast od maja musiałam znowu odbudować biznes i kursować co 2 tyg na 3-4 dni do Szczecina. Pomiędzy wykonywałam konsultacje w Markach. Ludzi było coraz więcej i więcej. Obsługiwałam każdego z takim samym zaangażowaniem i radością jak podczas pierwszego spotkania. Być może dlatego byli mi wierni i przychodzili regularnie stosując każde moje zalecenie. Dzięki temu miałam świetne efekty.
T: Postawiła Pani na rozwój. To nie lada wyzwanie. Trzy gabinety, ogromna konkurencja w branży beauty, nacisk na marketing i reklamę, to też wymaga czasu i umiejętności. Jak Pani sobie radzi?
Myślałam, że uda mi się więcej otworzyć gabinetów w Polsce w postaci franczyzy, ale troszkę przystopowały mnie moje szkolenia oraz praca nad stworzeniem produktów trychologicznych. Nie miałam na to czasu ogarniając trzy miasta.
Sama zakładałam profile, nawet strony internetowe ogarniam sama. Przesunęło się to trochę w czasie. Każdy wpis na fb, instagramie czy w na innych portalach to mój pomysł i moja robota. Nie zatrudniam nikogo do pisania postów oraz robienia zdjęć. Moje dziewczyny również mi pomagają, ale to ja nadaję tempo, czas i pomysł pracy. Czasami byłam zła na siebie, że za dużo czasu poświęcam pracy, a nie rodzinie. Zmieniając styl profili siedziałam po nocach i dopiero jak skończyłam wszystko kładłam się spać.
Ale coś za coś. Dzięki tym wpisom i mojej pracy Klinika Włosa jest znana.
T: W ostatnim czasie Pani plany pokrzyżowała diagnoza – rak piersi. Widzimy Panią jako mocno stąpającą po ziemi i dzielną kobietę. Jak była Pani reakcja?
Zaczęło się o od tego, że zaplanowałam z mężem ślub kościelny. I to były nasze do tej pory najważniejsze wydatki. Ja ze względu, iż moim kompleksem był nos, postanowiłam przed ślubem go poprawić.
Zaplanowany zabieg 25.09. Wszystkie badania było ok poza krzepliwością.
Postanowiłam, że wykonam kilka dodatkowych badań. Jednym z nich było usg piersi. Na badaniu wyszedł guzek wielkości 12 mm. Lekarz zalecił biopsje i kazał się nie martwić. Ja oczywiście szybko zgłosiłam się na ponowne badanie i w październiku dostałam wynik.
Guz luminalny A. Pomyślałam… ok. jak go zlikwidować bez chemii?
Lekarz zasygnalizował zabieg chirurgiczny. Powiedziałam jeżeli to ma być moja terapia, to ja sugeruję mastektomię obustronna z jednoczasową rekonstrukcją.
Na kiedy możemy się umówić zapytałam i już 19 listopada poddałam się operacji. Nie było nic strasznego. Bardziej przeżywali to moi bliscy niż ja. Podeszłam do tego zadaniowo Wiedziałam, że będę wykluczona na 6 tygodni. Obecnie minęło już 12 tyg. Czekam na wynik z guza i badanie komórek macierzystych z krwi. Jestem pozytywnie nastawiona i dobrej myśli.
Muszę nauczyć się z tym żyć i chyba ….zwolnić.
Najgorszy mój dzień to 23.12 kiedy doktor onkolog oznajmiła: “ Pani Ilono z węzła wynik Ki wyszedł 35 %. Musimy podać chemię….” Wtedy coś we mnie pękło. Pierwszy raz poryczałam się jak dziecko. Żadnego wytłumaczenia. Dlaczego chemia, skoro powinna być sama hormonoterapia. Lekarka nie potrafiła mnie przekonać.
Postanowiłam sama, że jak mam się truć, to muszę wiedzieć na 100%, że to jedyne wyjście. Wysłałam guza do Holandii. Czekam ….
T: Historia, która zapiera dech, a niestety może dotyczyć każdej z nas…
Szybko wróciła Pani do aktywności zawodowej – spotyka się Pani z klientami, udziela Pani porad, prowadzi Pani działalność szkoleniową. Gdzie Pani się widzi w najbliższej przyszłości pod kątem zawodowym?
Moja przerwa trwała chwilę. Natomiast praktycznie miałam 2 miesiące zwolnienia. W trudnych przypadkach podczas konsultacji w Markach dzwoniłam do klientów udzielając kilku wskazówek i rad po konsultacji.
Udało mi się natomiast stworzyć platformę szkoleniową, usługi oraz produkty w jednym miejscu. Moje trzy osobne strony połączyłam w jedną, dodając szkolenia. To jest teraz mój największy cel. Zebrać jak największą liczbę odbiorców, aby zarobić też w ten sposób na leczenie.
Chciałabym stworzyć franczyzę gabinetów w każdym większym mieście. Wyszkolić naprawdę mądrych pasjonatów trychologii. Rozwinąć się na tyle, żeby dalej praca sprawiała mi przyjemność, i nie była uciążliwa i męcząca.
Moim marzeniem jest dalej pomagać innym, jak i być dla rodziny wsparciem i cieszyć się tym co jest teraz.
Jestem optymistką. Wierzę, że Rak dopadł mnie dlatego, żeby mi coś przekazać.
Jeszcze tyle planów i marzeń.
Zrealizuję je ….
T: Razem z Panią nie poddajemy się, życzymy zdrowia i trzymamy kciuki za realizację planów zawodowych i prywatnych.
– – –
I TY możesz pomóc Pani Ilonie w leczeniu! Masz kilka możliwości:
- Wpłać cegiełkę poprzez stronę Fundacji “Znajdź pomoc”
- Przekaż 1% na Fundację “Znajdź pomoc” (KRS: 0000414091) oznaczajac cel szczegółowy: Ilona Gryczka
- Skorzystaj z usług Pani Ilony i Jej Zespołu – informacje znajdziesz na stronie: Polska Akademia Trychologii